Od wielu lat pytamy i nadal nie dostaliśmy odpowiedzi - "Dlaczego branża luksusowego AGD, gdzie nóż potrafi kosztować kilka tysięcy złotych, a patelnia grubo ponad tysiąc, nie wymaga od swoich sprzedawców fachowej wiedzy i doradztwa?".

To, nasz Drogi Czytelniku, między innymi, Twoja wina. Oczywiście, wina też wszystkich innych kupujących w tej branży, którzy nie rozliczają sklepów za ich niewiedzę, dyletanctwo i niefachowość.

 

W mięsnym pogadają z Tobą o mięsie, w komputerowym o komputerach

Spójrz na swoje własne, bardzo codzienne doświadczenia. Idziesz do piekarni, pytasz o typ bułek, chcesz kupić pieczywo bezglutenowe, albo pszenno-żytnie, czy na naturalnym zakwasie i obsługa poda Ci to, o co pytasz. Pójdziesz do sklepu komputerowego i sprzedający musi rozmawiać z Tobą o najnowszej generacji procesorze XYZ, bo masz konkretne pytania na jego temat. W milionach innych, podobnych i niepodobnych miejsc, wymagasz od sprzedawców maksymalnej kompetencji. A przynajmniej życzysz sobie, by obsługująca Cię osoba nie wpychała Ci tego, co najdroższe, bo ma na tym największą marżę. Wymagasz, by ten ktoś Cię wysłuchał i doradził.

 

Dlaczego w branży luksusowego AGD nie wymaga się kompetencji?

Od lat badamy problem i nadal nie wiemy. Na pewno nie należysz do ludzi, którzy zgodzą się płacić duże pieniądze firmie, która ma w "wielkim poważaniu" Twoje preferencje i pytania. O potrzebach nie mówiąc. Jakoś tak się w świecie utarło, że im coś droższe i bardziej wyrafinowane, tym sprzedawca wie o tym więcej, lepiej i doskonalej Cię obsłuży. W naszej branży, gdzie sprzedawany jest luksusowy, drogi, czy bardzo drogi towar, to tak nie funkcjonuje. A funkcjonuje zupełnie odwrotnie.

Wystarczy obdzwonić 10 sklepów z, np., drogimi patelniami i skończysz z bólem głowy. Spotkasz przy telefonie:

a) studenta na stażu, który za miesiąc będzie pracował w sklepie z siłownikami do bram,

b) strażnika więziennego, który po 17-tej odpowie "fachowo" na Twój mail (wcześniej nie odpowie, bo pilnuje swoich podopiecznych - historia z życia wzięta, to nie przesada!)

c) w kolejnym sklepie internetowym powiedzą Ci, żebyś zadzwonił do producenta, bo obsługa nie ma pojęcia, o co pytasz (też z życia wzięte - w ten sposób poznaliśmy jednego naszych przesympatycznych Przyjaciół, rektora jednej z uczelni w Krakowie, który - choć stoik - zapienił się na takie dictum),

d) kogoś obznajomionego z mową i pismem, który z oddaniem przeczyta Ci to, co widnieje na stronie sklepu (wygodne to i pomysłowe, bo ludzie gustują w podcastach, więc taki mini-podkaścik zawsze w cenie,

e) dostaniesz ofertę najdroższego sprzętu, przy uprzednim zrównaniu z ziemią i utytłaniu w błocie wszystkiego innego, czego w sklepie nie ma, albo na czym marża niewielka.

 

I tak dalej. Przykłady można mnożyć. Kilka razy w tygodniu zdarza nam się oburzony dyletanctwem tzw. "sklepów z naszej branży" rozmówca. Uprzejmie informujemy wobec powyższego, że do owej "naszej branży" nie należymy, bo tworzymy swoją własną, na naszych, nieprzekraczalnych zasadach.

 

 

Fachowiec - gatunek prawie wymarły

W takich miejscach nikogo nie interesuje, czy dany sprzęt Cię zabije, jeśli, np. jesteś alergikiem. Nie ma znaczenia, czy Ci patelnia zaszkodzi, grunt, że się sprzeda. W sumie, sprawa normalna. Kapitalizm pełną gębą.

Ale to drażni, wścieka i irytuje. Problem, bo koło jest tu błędne. Dystrybutor musi udowodnić producentowi, że da radę sprzedawać dany towar w dużych ilościach (bo to warunek bycia dystrybutorem na dany kraj), więc oddaje go w ręce każdego, kto się napatoczy. Efekt - branża traci na wiarygodności. A ci, którzy się na rzeczy znają (na szczęście jest ich w branży kilku, do policzenia na palcach obu dłoni), muszą naprawiać błędy dyletantów. To rozczarowująca, ciężka, niewdzięczna i mozolna praca. Specjalistów, pasjonatów, miłośników tego, co robią w tej branży jest jak na lekarstwo.

 

Absurd wyższej próby

To, co dzieje się w naszej branży (pewnie w niektórych jest podobnie) woła o pomstę od nieba. W czasach, kiedy trzeba rozkochać w sobie Klienta, kiedy Jego zdanie jest święte, ktoś pozwala sobie na taką ignorancję i, brzydko mówiąc, "olewanie" tych, z których żyje! Owszem, trzeba tu fachowej i bardzo fachowej wiedzy, ale wszystko dla ludzi. Skoro ktoś się tego nauczył, inny też może. Ale trzeba do tego wysiłku, praktyki i odpowiednio długiego czasu.

Przypomina nam się historia sprzed prawie 20 lat, kiedy z zapałem pisaliśmy książki. Jedno z olbrzymich warszawskich wydawnictw usiłowało nam wytłumaczyć, że poradzą sobie świetnie bez autorów! To taka sama idiotyczna argumentacja, jak przekonanie wielu sklepów z branży luksusowego AGD, że obejdą się bez Klientów. A obejdą się już niedługo, bo nikt, kto szanuje samego siebie, swój czas i ciężko zarobione pieniądze, nie poświęci ich byle sklepowi, któremu Jego osoba jest kompletnie obojętna.

 

Nasz protest przeciw dyletanctwu w luksusowej branży

Lata temu założyliśmy, że będziemy robić wszystko inaczej, tak, jak w najlepszych dżentelmeńskich epokach się utarło. Klient ma czuć się zadbany, pewny swojego wyboru i ma mieć świadomość, że trafił na specjalistów. Ale my z drugiej strony stawiamy swoje wymagania - chcemy mieć do czynienia z ludźmi świadomymi, ceniącymi nasze wysiłki. To układ partnerski. Obie strony dają po równo. Dlatego, nim kupisz w naszym sklepie, masz do dyspozycji mnóstwo naszych fachowych artykułów, porad, tekstów, filmy, nasze dwa portale tekstowe - Chimmo.pl i Vianto.pl oraz nas samych, którzy chętnie poświęcimy Ci czas. Masz również do dyspozycji nasze studio w Cieszynie, gdzie możesz zobaczyć sprzęt i poużywać go.

 

 

Joanna Gawlikowska i Krystian Wawrzyczek - świadomie sprzedający właściciele sklepów z luksusowym AGD, tzw. sklepu z ludzką twarzą

www.prestizowakuchnia.pl

Zdjęcia: licencja Envato Elements