Dziś wpadnę w lekką paranoję i opowiem Wam… o paranoi, która ściga mnie na każdym kroku w Internecie, w czasie rozmów ze zrozpaczonymi smażącymi. Dopada w mailach od przyszłych Klientów, w materiałach producentów proponujących wszem i wobec swoje oszalałe idee. Dziś będzie mowa o zmowie, spisku i konspiracji dotyczącej patelni do smażenia bez tłuszczu.

 

Spis treści:

  1. 1. Jak kończy się smażenie bez tłuszczu i czym jest samo smażenie?
  2. 2. Nieprzywierająca patelnia do smażenia bez tłuszczu
  3. 3. Istnieją patelnie do smażenia bez tłuszczu
  4. 4. Jak „smażyć” bez tłuszczu bez uszczerbku dla zdrowia
  5. 5. Czyli - tłuszcz, tak, czy tak, Cię dopadnie
  6. 6. Zdjęcia, które oszukują
  7. 7. I na koniec smaczek…

 

Jak kończy się smażenie bez tłuszczu i czym jest samo smażenie?

Zacznę od końca - smażenie, z definicji, która panuje miłościwie w świecie znawców technologii i technik kulinarnych, polega na dodaniu na patelnię TŁUSZCZU. Smażenie bez tłuszczu nie istnieje. Na upartego można je nazwać prażeniem.

Jakie są efekty tzw. „smażenia bez tłuszczu” opisałem w artykule i pokazałem w naszym filmie. Zainteresowanych odsyłam tutaj. Świadomie i specjalnie poddałem straszliwemu eksperymentowi patelnię nieprzywierającą i mięso z kurczaka, czyli szedłem śladem tego, co robią moi Szanowni Telefoniczni Rozmówcy i ci, którzy z upodobaniem popularyzują idee smażenia bez tłuszczu. Nie będę tu powielał tego, co przeczytacie w artykule i zobaczycie w naszym filmie.

Odpowiadając na pytanie z góry - tzw. „smażenie bez tłuszczu” kończy się śmierdząco i bardzo paskudnie. I dla mięsa i dla patelni.

 

Nieprzywierająca patelnia do smażenia bez tłuszczu

Mógłbym tu wkleić setki, o ile nie tysiące linków, prowadzące do sklepów, które proponują w swojej mądrości własnym Klientom!!! (a nie wrogom) patelnie do smażenia bez tłuszczu. W 99% przypadków polecają, o zgrozo, patelnie z powłokami nieprzywierającymi.

Powtarzałem to miliard razy i powtórzę kolejny. Patelnie z powłokami nieprzywierającymi stworzone są po to, by smażyć na nich Z MINIMALNYM DODATKIEM TŁUSZCZU. Nie bez niego. Powody, bardzo podstawowe, są dwa.

Raz - smażenie wymaga tłuszczu, bo inaczej to, co smażysz, staje się mało jadalne, niestrawne i niezdrowe dla organizmu. Jeśli ktoś kocha sam siebie truć, niech coś takiego odprawia. W naszej diecie tłuszcz jest niezbędny. Oczywiście, w rozsądnych ilościach. Ale nikt nie każe smażyć Ci mięsa w połowie szklanki oleju. Dlatego, między innymi, mądrzy ludzie wymyślili patelnie z powłokami nieprzywierającymi.

Dwa - powłoki nieprzywierające, które będziesz atakować wysoką temperaturą i prażeniem, czyli tzw. „smażeniem bez tłuszczu”, przegrzeją się, nie wytrzymają zbyt wysokich temperatur. Powłoka padnie - prędzej, czy później, ale padnie i już nie wstanie. Pół biedy, jeśli ukatrupisz ją szybko, bo nie będzie Cię zbyt długo truć. Gorzej, jeśli powłoka jest wytrzymała, a Ty z upodobaniem i premedytacją usiłujesz ją bez tłuszczu katować. Wtedy robisz samemu sobie krzywdę. Pół biedy patelnia, bo jest zastępowalna. Gorzej z żołądkiem, wątrobą, zapchanymi żyłami, bo, o ile mi wiadomo, o części zamienne tu trudno.

 

Istnieją patelnie do smażenia bez tłuszczu

Jeśli ktoś cierpi na tłuszczo-fobię i ma na jego punkcie paranoję z psychozą w parze, może sprawić sobie patelnię, która podoła takiemu wyzwaniu. Ale i tu jest sporo warunków.

Raz, musi to być naprawdę doskonała patelnia - stalowa, miedziana, żelazna, czy - w przypadku grillowania – żeliwna.

Drugi warunek – musi to być patelnia zaufanego producenta, która, podgrzewana, nie wpuści Ci w jedzenie całej tablicy Mendelejewa. I nie dostanie samozapłonu, czy też nie wypaczy się, nie pęknie, czy nie rozerwie jej w temperaturach 250-260 stopni.

Mogę polecić kilka takich wytrzymałych patelni, które, trzeba od razu to zaznaczyć, są drogie. Na pewno nie zabijają patelnie marek Demeyere (najwyższe linie stalowych patelni – ProLine, MultiLine), De Buyer i Falk (miedź ze stalą w środku) i Staub (żeliwo). To, oczywiście, przykład z mojego podwórka.

 

 

Jak „smażyć” bez tłuszczu bez uszczerbku dla zdrowia

Ok., masz już patelnię, która spełnia wszelkie warunki. Możesz sobie na niej „smażyć” bez tłuszczu. Ale - do tego nadają się tylko bardzo grube steki, przerośnięte tłuszczem kawałki mięs, typu karczek, karkówka. Tłuste ryby też się sprawdzą. Przy smażeniu, o ironio, mięso wytopi tłuszcz. Tak, tłuszcz właśnie, którego tak panicznie unikasz. W innym przypadku, gdyby mięso było chude, na obiad będziesz miał mało sympatycznie smakujący skwarek.

 

 

Czyli - tłuszcz, tak, czy tak, Cię dopadnie

Smutna prawda, Drogi Poszukiwaczu patelni do smażenia bez tłuszczu. Bez tego ostatniego, którego się tak panicznie boisz, nie obejdziesz się w kuchni. Albo - nie przygotujesz milionów różnych potraw.

I nie wierz, w idiotyczne, bo pomysłowo zmontowane filmy, w których producent pokaże Ci, jak na stalowej patelni świetnie uprażysz rybę w panierce bez kropli tłuszczu. Problem w tym, że ryba zgorzała na jednej patelni, czego już w filmie nikt nie pokazał, a usmażoną NA TŁUSZCZU rybę kucharz przełożył na świeżą, suchą patelnię, którą na kilka sekund postawił na kuchence. I tyle by było ze smażenia bez tłuszczu. Byłbym posądzony o nieuczciwą konkurencję, gdybym wymienił marki, które takie filmy fundują naiwnym Klientom.

 

Zdjęcia, które oszukują

Kiedyś już pisałem o tym przedziwnym zjawisku, zastanawiając się nad oszalałym spiskiem antytłuszczowym w kuchni. Spójrz na jakąkolwiek fotkę patelni, na której leży jedzenie. Patelnie są czyściutkie, świeżutkie, jakby ledwie co wyszły z fabryki. Jakim cudem udało im się w takim razie usmażyć rybę, mięso, czy inne leżące na nich pyszności? Tego nie dociekamy, oglądając zdjęcie, bo łudzi nas jego urok i magia fotografii. I tak mózg daje się sprawnie oszukać.

Żaden producent nie sprzedałby nawet najbardziej potrzebującemu jednej patelni, gdyby pokazał jej zdjęcia zaraz po smażeniu. Obejrzyj własną patelnię po przygotowaniu obiadu. Pięknie nie wygląda.

A za kulisami studio foto sprawa wygląda inaczej - na jednej patelni się smaży, na innej fotografuje, pięknie ją stylizując, dodając świeże dodatki, które usmażone wyglądałyby mało atrakcyjnie. I tyle tu smażenia bez tłuszczu.

 

I na koniec smaczek…

Wielu nie potrafi powstrzymać ślinotoku na widok pięknie „usmażonego” mięsa, leżącego na ślicznie czyściutkiej patelni. A wiecie, że taki super połysk nadaje fotografowanemu mięsku… olej silnikowy? Tak, syntetyczny, prosto z puszki. Bo taki jadalny równie dobrego efektu nie da.

No, to tak na koniec.

 

 

Zdjęcia: Demeyere