Smażenie ze swojej definicji wymaga dodania na patelnię choćby mikro-ilości tłuszczu. Tłuszcz być musi, by smażony produkt był jadalny i by powłoka patelni, czy materiał, z której jest stworzona, nie został zniszczony. I przy okazji - by patelnia nie przywłaszczyła sobie mięsa. Bo tak się kończy tzw. smażenie bez tłuszczu, które jest niczym innym, jak prażeniem. A prażone mięsa, ryby, czy warzywa są ciężkostrawne, wysokokaloryczne i niezdrowe, bo zachodzi w nich szereg niekorzystnych dla organizmu zmian chemicznych.
Prażyć można ziarna kawy, zbóż, cukier, zioła, przyprawy. Ale nie mięso, ryby, czy warzywa.
Spis treści:
- 1. Prażenie, czyli tzw. smażenie bez tłuszczu, zmieni patelnię w Twojego wroga
- 2. Teoretycznie można smażyć bez tłuszczu
- 3. Film o smażeniu bez tłuszczu i jego efektach
- 4. Niektórzy producenci perfidnie wykorzystują naiwność smażących
- 5. Patelnie ze studyjnych zdjęć
- 6. Nieuczciwi sprzedawcy patelni
- 7. Reklamacja przegrzanej patelni
Kiedyś w Internecie pojawiała się oszalała koncepcja tzw. smażenia bez tłuszczu. Wynikała pewnie ze źle zrozumianej idei smażenia z niewielką ilością tłuszczu. Ktoś przerobił ją na tzw. smażenie bez tłuszczu i zaczęło się jedno wielkie nieporozumienie.
Prażenie, czyli tzw. smażenie bez tłuszczu, zmieni patelnię w Twojego wroga
Warto też wiedzieć, że choć patelnie dobrych, sprawdzonych producentów są wykonane z bezpiecznych dla zdrowia materiałów, mają różne certyfikaty prozdrowotne i służące zdrowiu patenty, mogą po tzw. smażeniu bez tłuszczu w wysokich temperaturach działać przeciw swojemu właścicielowi.
Nie można mieć pewności, co zaczyna się wydzielać z nieludzko traktowanej patelni, na której usiłujesz coś uprażyć. Doświadczyliśmy tego w naszym studio – efekty zobaczysz w filmie. Doskonała patelnia Demeyere zaczęła się przegrzewać, a w połączeniu z prażonym mięsem wydziałała koszmarny swąd. Nikt nie wie, co się zaczęło z nią dziać. A to powłoka z certyfikatami! Nie chcemy sobie nawet wyobrażać, jak śmierdziałoby po prażeniu na marketowej patelni, która powstała w Chinach, czy na Tajwanie.
Teoretycznie można smażyć bez tłuszczu
Powłoki patelni służą zdrowiu tak długo, póki używasz ich zgodnie ze sztuką - czyli smażysz z minimalnym choćby dodatkiem tłuszczu. Na takie beztłuszczowe smażenie pozwalają tylko niektórzy producenci, np. Demeyere, na stalowych, wytrzymujących ogromne temperatury, patelniach. Ale tu obostrzenie - mięso musi być tłuste, czy bardzo tłuste, by wytopiło nadmiar tłuszczu. Czyli w efekcie i tak smażysz na tłuszczu, choć na początku go na patelni nie było.
Film o smażeniu bez tłuszczu i jego efektach
Dbając o interesy naszych Klientów oraz wszystkich tych, którzy nie chcą wykończyć świeżo kupionej patelni, stworzyliśmy obrazowy film o tzw. smażeniu bez tłuszczu. Niektórzy przekonali się na własnej skórze (dosłownie, bo czasem słabej jakości patelnie stawały w płomieniach), patelni (która była do wyrzucenia) i portfelu oraz piekielnie śmierdzącej kuchni (to efekt przegrzewania patelni), jak nonsensowne jest takie działanie.
Przy tworzeniu filmu towarzyszyła nam duża gaśnica, a ekipa była świadoma faktu, że w trakcie kręcenia może zdarzyć się coś złego, gdy patelnia stanie w płomieniach.
Bo patelnia, by smażyć na niej mięso, musiała osiągnąć temperaturę 195 stopni. I choć wyłączyliśmy indukcję, rdzeń patelni był tak rozgrzany, że temperatura, o zgrozo, sama rosła (powłoka doszła do 225 stopni, więc rdzeń patelni musiał mieć ich grubo ponad 300).
W efekcie na ceramicznej, nieprzywierającej i generalnie bardzo odpornej powłoce zaczęły pojawiać się przebarwienia i odpryski. Skoro wykończyliśmy w czasie jednego tzw. smażenia bez tłuszczu naprawdę mocarną patelnię marki Demeyere (5-warstw konstrukcji i bardzo wytrzymała ceramiczna powłoka nieprzywierająca), każda nieco delikatniejsza patelnia padnie od razu.
Obejrzyj film, a przekonasz się, że smażenie bez tłuszczu nie może skończy się dobrze.
Niektórzy producenci perfidnie wykorzystują naiwność smażących
Co najgorsze, szalony pomysł tzw. smażenia bez tłuszczu podchwyciły działy PR niektórych producentów, którzy tworzyli reklamy, czy filmy, w których można było bez tłuszczu usmażyć niemal wszystko. To jedna wielka bujda, bo prowadzący smażył faktycznie na tłuszczu, a na finale pięknie zrumienione mięsa, czy ryby lądowały na nowej, świeżej patelni, która z tłuszczem nie miała nic do czynienia. Ot, magia montażu. Można wmówić Klientowi dosłownie wszystko.
Są i takie filmy, które po wnikliwej analizie pokazują „drugie dno”. Jeden z popularnych producentów, który ma kosmicznie drogie stalowe naczynia (faktycznie produkowane za grosze na Tajwanie), w swoim filmie pokazał, jak smaży się opanierowaną rybę! bez tłuszczu. Wykrzyknik służy podkreśleniu absurdu całego przedsięwzięcia. Damy głowę, że tak „smażona” ryba poszłaby do kubła razem z patelnią, bo nie dałoby się ich rozdzielić.
Co niezwykłe – w tym filmie „smażąca” patelnia pokazana jest przez 2-3 sekundy, więc nikt nie ma pewności, czy patelnia była rozgrzana. Cały film to przygotowywanie ryby, marketingowy hokus-pokus, a na finale – super ryba na super-suchej-stalowej patelni. Oszustwo godne Oskara.
Patelnie ze studyjnych zdjęć
Gdyby sfotografować patelnię po smażeniu (z tłuszczem), nikt nie chciałby jej kupić, ani zjeść smażonego na niej dania. Patelnia jest brudna, utłuszczona, pełno na niej rozprysków. Wygląda, jak wygląda. Bo tak wygląda po smażeniu każda patelnia świata. Ale nie ma prawa tak wyglądać na zdjęciu do katalogu, czy Internetu.
Bardzo być może, że ktoś, zupełnie nieświadom magii fotografii i mocy przekazu ikonograficznego zdecydował, że w takim razie da się smażyć bez tłuszczu, skoro na patelni ze zdjęcia leży pięknie usmażone mięso bez kropli tłuszczu pod nim, czy obok niego. Owszem, takie jest, bo leży sobie na świeżutkiej, z reguły nowej, właśnie wyjętej z pudełka patelni. A ta, na której było smażone, rezyduje w zlewozmywaku.
Tu zdjęcie pięknie zaaranżowanej patelni, na której jeszcze nikt niczego nie usmażył.
Tu ciekawostka. Ci, którzy nie zajmują się fotografią produktową, czy studyjną dla potrzeb reklamy różnego typu produktów spożywczych i sprzętów kuchennych, nie mają najmniejszego pojęcia, jak strasznie są oszukiwani. Dla przykładu - bitą śmietanę na lodach, czy deserach ze zdjęć zastępuje się pianką do golenia. Ona wytrzyma nawet wielogodzinną sesję, a bita śmietana rozpłynęłaby się w 2-3 minuty.
A frytki nabite na wykałaczki, by stały, niczym żołnierze w bojowym szyku, w tekturowym pudełku? A hamburger ze zdjęć, w którego skład oprócz bułki, mięsa, pomidorów i sałaty wchodzi kilka warstw specjalnie wyciętej tekstury, która podnosi poszczególne warstwy, tworząc puchatego, nieziemsko smakowitego i sprężystego hamburgera? A pokrywane lakierami przemysłowymi warzywa, które mają wyglądać jak te, świeżo ugotowane na parze? Z kolei olej silnikowy doskonale imituje miód, czy syrop klonowy lub tłuszcz (rozlewa się zmysłowo i gęsto). Itd. Itp.
Prawdziwe jedzenie niespecjalnie dobrze potrafi „pozować”. Dlatego sztab ludzi dba o jedno zdjęcie.
Nieuczciwi sprzedawcy patelni
I na koniec smutna refleksja.
Przykrym jest, że w przypadku wielu sprzedawców chęć zysku dominuje nad uczciwością i dobrem Klienta. Choć nikt nie jest tylko sprzedawcą, a bardzo często sam jest czyimś klientem, kiedy przychodzi do zarabiania, zmienia mu się światopogląd, a kręgosłup moralny trzaska z hukiem.
Spotkaliśmy niezliczone ilości sklepów, w których można zaleźć informację na temat patelni do smażenia bez tłuszczu. I do tego mnóstwo porad, jak w ten sposób „smażyć”.
Problem, że albo taki sprzedawca jest totalnym dyletantem, który powtarza bzdury za Internetem, czy działem PR danego producenta, albo świadomie szkodzi Klientowi. Nie jest naszą rzeczą dochodzić przyczyn. Niemniej mocno protestujemy przeciwko takim wynaturzonym koncepcjom, które szkodzą interesowi Klienta.
Reklamacja przegrzanej patelni
Wiemy od naszych rozmówców, którzy skarżą się na swoje przepalone patelnie, które zdarzyło im się kupić z myślą o tym, że będą „smażyć bez tłuszczu”, iż mieli wielokrotnie problemy z ich reklamacją. Nie da się nie przegrzać, czy nie zniszczyć po kilku takich eksperymentach nieprzywierającej powłoki (czy nawet i stali, czy żeliwa). Producent może zarzucić Klientowi, że patelnię zniszczył - to można udowodnić po jednym rzucie oka na patelnię. Bo Klient sam z siebie – co tu dużo mówić – zniszczył ją nieświadomie, ulegając popularyzowanej „mądrości” o „smażeniu bez tłuszczu”. I kogo tu w efekcie winić?
I zamiast mieć patelnię z x-letnią gwarancją, wielu musiało patelnię wyrzucić, pogodzić się z klęską w kuchni, przetrawić w bólach swoją naiwność i kupić nową patelnię + olej do smażenia.
Zdjęcie: Zwilling