Stworzenie czegoś wybitnego (przy czym nie ma znaczenia, co to takiego) graniczy, w powszechnej opinii, czasem z cudem. My powiedzielibyśmy jednak, że jest wynikiem nieziemskiego uporu, nadzwyczajnej pracowitości, nieludzkiej wręcz wiary w sukces i drobiny szczęścia. I ta odwieczna receptura jest, w gruncie rzeczy prosta, choć niełatwa do wprowadzenia w życie. Ale, na szczęście, raz po raz zdarzają się na świecie i ludzie i firmy, które z jakiś przyczyn muszą przekroczyć granicę. I oni właśnie robią to, czego się dotychczas zrobić nie dało i co było powszechnie uznawane za niemożliwe.

 

Spis treści:

  1. 1. Lekkie żeliwo klasy Premium? Tego się zrobić nie da!
  2. 2. A jednak da się zrobić luksusowe, najlżejsze żeliwo świata!
  3. 3. Dosłownie - kosmiczne, żeliwne garnki Unilloy
  4. 4. Rozliczne zalety naczyń z żeliwa Unilloy

 

Lekkie żeliwo klasy Premium? Tego się zrobić nie da!

W branży luksusowych, żeliwnych naczyń istniał jeden pewnik - lekkie żeliwo to nie żeliwo, a jakaś jego nieudolna podróbka. Taki materiał był byle jaki, a stworzone z niego garnki nic nie warte, bo mogły pęknąć w każdej chwili.

Generalnie, to, co lekkie, jest w branży gastronomicznej postrzegane jako niewiele warte, budżetowe i - w najlepszym wypadku - ledwo do zaakceptowania. Na taki sprzęt nie ma co bardzo liczyć i nie ma się co oszukiwać, że wytrwa latami.

Dlatego też koncepcja lekkiego żeliwa nie interesowała nikogo przez całe stulecia. Lekkie żeliwo to swoista profanacja kulinariów wysokich lotów, jak do roku 2013 twierdziła cała branża.

Ale, świat, jak to świat, często racji nie ma i równie często bywa zaskakiwany. Japońska marka Sanjo Special Cast – (czyli założona w 1961 roku firma SSC) - dostała w roku 2010 zlecenie na możliwie najlżejszy żeliwny garnek, jaki tylko da się wyprodukować. Zlecenie złożyła firma outodoor’owa, która potrzebowała takich naczyń dla swoich klientów, miłośników wypraw i jedzenia pod gołym niebem.

I tu zaczęła się prawdziwa droga przez mękę. Jak wspominają właściciele SSC, twórcy naczyń Unilloy, trzeba było aż 2 lat i ponad 200 mozolnych prób, by wreszcie linię produkcyjną opuściły naczynia, które nie miały pierwowzoru.

 

 

A jednak da się zrobić luksusowe, najlżejsze żeliwo świata!

Da się, a jakżeby inaczej, ale muszą zaistnieć i zazębić się z sobą odpowiednie okoliczności i ludzkie przekonania oraz kreatywność. Jesteśmy przekonani, że takie odkrywcze naczynia mogą powstać tylko w miejscu, gdzie ludzie są przyzwyczajeni nie spieszyć się, są oswojeni z potyczkami, niepowodzeniami i potrafią zaakceptować fakt, że ważne rzeczy nie wychodzą od razu. Trudno się dziwić, bo SSC powstało w prefekturze Niigata, gdzie od całych wieków istnieje tradycja, m.in.,  rzemieślniczego wytwarzania naczyń i przemysł ciężki. Tacy ludzie są niemal organicznie zaprogramowani na tworzenie czegoś doskonałego od A do Z.

Spróbuj na moment zatrzymać się i uświadomić sobie, co to naprawdę znaczy  ponad 200 prób! W ciągu dwóch lat SSC opracowało ponad 200 stopów żeliwa, które wlało w formę, wypaliło i potem testowało. I tak dzień po dniu, mozolnie, powoli, mając wiecznie pod górę. Aż do skutku. To właśnie prawdziwa, japońska natura. To budzi szacunek!

Dzięki temu zawzięciu i wściekłemu uporowi całego zespołu ludzi powstały nie mające sobie równych naczynia Unilloy. Najlżejsze żeliwne garnki świata.

 

 

Dosłownie - kosmiczne, żeliwne garnki Unilloy

Marka SSC została sprawiedliwie nagrodzona przez los za niepoddawanie się i wielkie odkrycie. Japońskie żeliwo trafiło do wielu odbiorców na całym świecie. Receptura SSC wykorzystywana jest w przemyśle lotniczym, morskim i… kosmicznym. Czyli możemy śmiało powiedzieć, że nasze ulubione naczynia Unilloy są kosmicznymi garnkami.

Historia marki SSC jest bardzo wspierającym dowodem na to, że ludzka determinacja, upór, konsekwencja i kreatywność zawsze, raz wolniej, raz szybciej, zyskają szacunek świata.

 

Rozliczne zalety naczyń z żeliwa Unilloy

Żeliwne garnki Unilloy, bo tak nazwała je marka SSC, mają, co ciekawe, zaledwie 2 mm grubości ścianek, 2,5 mm grubości dno, a rozgrzewają się wybitnie. W ponad 99% całego naczynia ciepło rozkłada się idealnie równomiernie, co wnikliwie zbadał producent, tworząc mapy ciepła swoich naczyń.

I to, co nas do dziś czaruje - w wysokich garnkach Unilloy, których używamy na indukcji, nie nagrzewają się uchwyty. Owszem, są ciepłe, ale ciepłe przyjemnie, więc możesz swobodnie chwycić je gołą dłonią, nawet, jeśli coś gotuje się w nich, czy dusi ponad pół godziny. Klasyczne, europejskie, ciężkie żeliwo będzie po takim czasie niebezpiecznie gorące.

Jak to Japończycy zrobili? Pozostanie to ich tajemnicą, bo, po pierwsze, garnek i uchwyty to jeden, lity odlew, a po drugie uchwyty są chude i delikatne, bo tak zaprojektował je słynny Komin Yamada, twórca noży Global.

W żeliwnych garnkach Unilloy i na zewnątrz i wewnątrz znajdziesz glazurę w tym samym kolorze, co wygląda popisowo. Oczywiście, glazura ma idealne właściwości nieprzywierające, jest gładziutka (czy bardzo delikatnie szorstka w czarnej kolekcji) i wyśmienicie prosta w utrzymaniu w czystości. Dodatkowo – naczynia dedykowane są alergikom.

Do czasu, gdy pojawiło się w naszym studio żeliwo Unilloy, twierdziliśmy, że klasyczne, ciężkie francuskie żeliwo, np. marki Staub, nie ma sobie równych. Ale teraz widzimy, że Unilloy potrafi więcej. To, jak wzmacnia smaki i aromaty jest, po prostu, nie do opisania. Musisz tego spróbować!

 

 

Zdjęcia: Grupa NasTroje