Wyrafinowana, pełna magicznego czaru jest seria żeliwnych naczyń Basil Green, francuskiej marki Staub. Pięknie wybarwiane, szmaragdowo-zielone garnki, woki i głębokie patelnie mają wewnątrz nieprzywierającą, porcelanową powłokę. Gotowanie, duszenie, pieczenia i zapiekanie oraz smażenie w tych żeliwnych cudach to prawdziwe przeżycie godne najbardziej wyrafinowanych smakoszy. Zakosztuj luksusu gotowania w naczyniach, które potrafią zdziałać cuda.
Widzimy, że gotowanie na parze nie cieszy się jeszcze w Polsce takim uznaniem, jak na świecie. Wielu gotujących twierdzi, że ten proces przyrządzania potraw jest czasochłonny, a efekty smakowe nieprzekonujące. Wielu też twierdzi, że to bardzo ograniczający sposób przyrządzania małej ilości dań. Bo, w końcu, co zmieści się na wkładzie o średnicy 20 cm? Wbrew pozorom – zmieści się całkiem sporo. Dlaczego? Bo gotowane na parze potrawy sycą w zupełnie inny sposób, niż to, co gotowane tradycyjnymi metodami w wodzie, czy smażone. Np. malutki, mieszczący się w damskiej dłoni obsmażony kotlet siekany (pulpet) nie bardzo nakarmi dorosłego mężczyznę. A wystarczy ta sama ilość mięsa ugotowana na parze (też w formie pulpetu), by najeść się nim doskonale i do syta.
Mięso, skoro już o nim mowa, gotowane na parze spulchnia się w trakcie ogrzewania przez gorącą parę, więc zwiększa swoją objętość. Dodatkowo – nie obsmażane, czyli nie mające kontaktu z tłuszczem, staje się delikatne, zdrowe i, co najistotniejsze, to co najbardziej wartościowe – witaminy i składniki odżywcze – zostają w środku. W efekcie jemy całkiem inaczej smakujące i niezwykle sycące mięso. A ponieważ tak faktycznie „jemy” mózgiem, poczucie sytości pojawia się wiele szybciej, niż przy, np., tej samej smażonej potrawie.
Tak samo działa to w przypadku innego typu mięs (roladek, eskalopków, mięs z warzywami), ryb, warzyw, klusek na parze itp. Je się faktycznie mniej, a jest się bardziej najedzonym.
Kolejny mit łączący się z gotowaniem na parze głosi, że takie jedzenie jest płone, pozbawione wyrazu, że można mieć wrażenie, jakby się smaki spłyciły. Nic bardziej mylnego. To działa w odwrotną stronę. W przypadku gotowania na parze dodaje się, np., wiele mniej soli (para nie wytrąci soli zawartej w produkcie, nie wypłucze jej, więc potrawy dosalać przesadnie nie trzeba). Dodatkowo – para wzmaga wyrazistość oraz intensywność smaków, które odczuwamy, jedząc gotowane na parze potrawy. I, oczywiście, można tu przyprawiać do woli wszelkimi przyprawami świata. Wstępne przyprawianie można przeprowadzić w trakcie gotowania na parze, a, w razie potrzeby, doprawić potrawę na talerzu. Ale mało kto czuje taką potrzebę.
Jak widać na przykładzie garnków Staub, Demeyre i Silit (testowanych przez nas przez lata) mamy tu do czynienia z najprostszym z prostych systemów – naczyniem, które po wyjęciu wkładu staje się klasycznym garnkiem do gotowania, duszenia, zapiekania potraw oraz perforowanym, stalowym wkładem, który w okamgnieniu przemienia naczynie w eksperta od dietetycznego gotowania.
Cała rzecz, jak to zwykle bywa w przypadku inności, polega tylko i wyłącznie na tym, by się przełamać i spróbować. Gwarantujemy, że doświadczenia będą nadzwyczajne. Plus – doskonały efekt uboczny, można szybko i skutecznie stracić na wadze.